Czasem tracisz wszystko tylko po to aby otworzyć się na nowo i zobaczyć, że to co ci zostało, stało się twoim całym światem...

poniedziałek, 8 lipca 2013

Nie podsłuchuję, zbieram informacje na swój temat... #Dział 2)

Szybko wyprostowałam się i zatrzasnęłam drzwi pokoju. Zjechałam po ich tafle plecami, usiadłam. Zauważyli mnie? Oby nie... Tak, jeżeli mnie nie zobaczył to z pewnością usłyszeli trzask zamykanych drzwi. Ehmn, to się nazywa przemyślane działanie. I kto by pomyślał, że właśnie z jakieś pół godziny temu byłam gotowa zejść do tej staruszki i zacząć wszystko od "nowa". Teraz znów kulenie się na łóżku było najodpowiedniejszą formą czekania na śmierć. Nie mogłam przestać myśleć o słowach Pheni: "mój, mały, kochany wnuczek". Coś mnie gnębi od środka... Czyżby to zazdrości? Nie. Jej głos wypełniony doszczętnie słodyczą, to w jaki sposób nie wypuszczała gościa z objęć. Ta jej radość udzieliła mi się troszkę. Na prawdę cieszyłam się podglądając obrazek, który wcześniej obserwowałam w szklanym ekranie, antykorupcyjnej telewizji. Właśnie miałam się przenieść z powrotem na materac, kiedy naszła mnie pewna myśl: "Właściwie co mi szkodzi?". Musiałam się dowiedzieć czy ktoś zauważył... Ponownie zamieniłam się w żółwia ninja i otworzyłam drzwi. Odkąd pamiętam lubiłam wcielać się w inne osoby, grać na wyimaginowanej scenie życia.
- No, mów co tam u ciebie? Jak było w wielkim świecie? - zatrzymałam się w połowie drogi na schodach, słysząc te słowa.
- A dobrze... Nawet - odparł jakiś męski głos. Chwilę jeszcze przysłuchiwałam się tym gruchotaniom, słowa typu "jak ja za tobą bardzo tęskniłam", "cieszę się, że wróciłeś"... W końcu oczy zaszły mi łzami, nie mogłam się rozpłakać. Dać powietrzu tej satysfakcji. Po cichu wycofałam się do pokoju, zamknęłam za sobą drzwi, splotłam nogi na materacu i próbowałam się wyłączyć.

***w tym samym czasie, na dole***

- Babciu, słyszłaś coś? - spytałem nie pewnie.
- Co masz na myśli?
- Nooo, nie wiem. Może mi się przesłyszało - starałem się szybko zmienić temat.
- A, to na pewno Nathaniel, znowu chałasuje.
- Nathaniel? - zapytałem, omal nie zakrztuszając się przy tym kawałkiem ciasta.
- Mój kot - odparła sceptycznie, jak nie ona.
- Grandma, czy tobie nie brakuje towarzystwa? - w moim głosie dało się słyszeć troskę. Kot - Nathaniel? Zaczynam się o nią poważnie martwić.
- Co masz na myśli? - zapytała lekko oburzona.
- No, bo... Mieszkasz sama w wielkim domu. Może.... - nabrałem powietrza i dokończyłem na jednym wydechu - ... może/wprowadziłabyś/się/do/mamy/i/Jess?
- Nathan, dobrze wiesz, że nie chcę mieć z nimi nic wspólnego - odparła oschłym tonem. W sumie spodziewałem się takiej odpowiedzi. - A poza tym one mieszkają na drugim końcu Anglii.
- A w tym akurat jaki problem? - spytałem lekko zdezorientowany.
- W tym, że ja mieszkam bliżej ciebie...
- Ale ja mało kiedy jestem w domu, a jak już tu jestem to zawsze przyjeżdżam do Gloucester. 
- Dlaczego tak bardzo starasz się znaleźć mi towarzystwo? Może się do was wprowadzę, przecież macie wolne pokoje i...
- To nie jest najlepszy pomysł. Często wyjeżdżamy, siedziałabyś sama, poza tym mieszkanie z pięcioma chłopakami... Po prostu martwię się o ciebie - usprawiedliwiałem się. Choć sam nie byłem pewien intencji mojej wypowiedzi. To wszystko jakoś tak samo... ze mnie wypłynęło.
- Nie potrzebnie. Mam przyjaciółki i lokatorkę.
- Kogo? - to jednak coś słyszałem.
- Ehmn.. Amy umarła, ona opiekowała się jakąś dziewczyną i tak jakoś się złożyło, że teraz ten obowiązek zszedł na mnie - słuchałem z uwagą.
- Tooo, może by zeszła? - nie rozumiałem, skoro babcia ma wreszcie z kim mieszkać to czemu nic nie mówi? Zwykle o takich newsach dowiadywałem się przez telefon. Nie ważne, na której półkuli byłem.
- Z tym, że ona nie zna angielskiego - moja mina musiała być jednoznaczna, bo postanowiła rozszerzyć swoją wypowiedź. - Ciężko złapać z nią jakikolwiek kontakt.
- Może sprubuję? - spytałem z uśmiechem. Moja babcia ma skłonności do przesadzania. Poza tym jest uprzedzona do wszystkich małych dziewczynek. Chyba nawet ogólnie do dzieci. Nie przypominam sobie, żeby tolerowała kogoś młodego z wyjątkiem mnie i kuzyna. Jaki problem przekonać ośmiolatkę, żeby się uśmiechnęła? Wystarczy ją pocieszyć, przekonać, że Amy jest teraz w lepszym świecie. Żaden problem.
- Jeżeli chcesz, to proszę. Na górze, pierwsze drzwi po prawej.

*** w pokoju***

Zaczęłam się powoli uspokajać. Usta mi zaschły i dobrze, znowu zamknęłam się w swoim cichym świecie. Kiedy ktoś zapukał do drzwi... Po chwili wszedł.
- Nie masz ośmiu lat? -usłyszałam zdziwiony szept. Ooo jejku jakiś geniusz się odezwał. No dobrze, on też nie wygląda jak na zdjęciach.
- Jestem Nath - podał mi dłoń, a na jego ustach wykwitł uśmiech.
- A nie Fridge?! - miałam się nie odzywać, ale szok mi na to nie pozwolił. I tak o to w moim nowym rozdziale życia zostało zapisane pierwsze zdanie. Jego uśmiech poszerzył się dwukrotnie, ledwo tłumił śmiech. Co ja znowu takiego powiedziałam?

























2 komentarze:

  1. Mam jakieś mieszane uczucia. Jedno co wiem, to, to, że ty się nadajesz do pisania :) To jest cudowne ♥
    Ale czemu Kayla tak dziwnie na niego zareagowała i wgl? Mam jakieś dziwne przeczucia :D
    No ale czekam co ty wymyśliłaś ♥
    Do kolejnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaram się jak zapałka. To no pisz to kobieto bo umrę z czekania. Dosłownie. Masz natychmiast dodawać. Mam jeszcze gorsze kompleksy. To jest mega i wgl. I czekam na next'a ^^ Zastanawiam się, co ty wymyślisz, bo jak cię znam to słitaśnie tu nie będzie -.- No nic, twój blog, twój pomysł. Czekam na next i dobranoc! ^^

    OdpowiedzUsuń