Czasem tracisz wszystko tylko po to aby otworzyć się na nowo i zobaczyć, że to co ci zostało, stało się twoim całym światem...

poniedziałek, 29 lipca 2013

Bo ty musisz być... Musisz żyć, choć nie chcesz... #Dział 4)

Czasem ciężko się podnieść, lecz niektórzy zostali stworzeni do podtrzymywania innych, zwiedzania podziemi. Chronienia innych przed upadkiem.

*gdzieś, gdzie nie zajrzał jeszcze wzrok*

- I just gotta let it go
I should'a know
I gotta learn to say goodbye now
I throw my armour down
And leave the battleground
For the final time now
I know I'm running from a warzone







*cztery ściany, materac*


Człowiek to jednak złożona istota. I to dość ironiczna. No, bo patrzcie na nas; co innego sobie stawiamy za cele, do innego dążymy, a na koniec i tak nic nie dochodzi do skutku. Homo sapies - człowiek myślący, gatunek rządzący.. Taaa...

"Jak tu cicho. Czasem dobrze posiedzieć w spokoju, z dala od tego gwaru i krzyku. Taaaa... błoga cisza. Nie sądzisz? Ehmn.. Czyli będę prowadził monolog, tak? Z drugiej strony to dobrze, wreszcie porozmawiam z kimś na równym poziomie intelektualnym. Nie łatwo znaleźć sobie tak doborowe towarzystwo..." - On tak serio? Wczorajsza rozmowa, a raczej wymiana zdań o tak zwanym "wszystkim i niczym" na trwałe zaprzątała moje myśli... Coś z nim jest nie tak... "To... Trzymaj się, Mała." - Ciekawe czego? On nic nie rozumie.. A może wie więcej niż się przyznaje? Może ma racje?
Wzięłam w dłoń iphon'a. Popatrzyłam na wyłączony ekran. Z czarnego szkła patrzyło na mnie dwoje oczu, zasnutych mgłą, bez jakiegokolwiek przejaśnienia. "I co ja mam z sobą zrobić?" -  wyrwało mi się z zasuszonego gardła. "Spróbujcie się dogadać, co?'' - głupie wspomnienia nawiedzały moją podkorówkę. A może to wyrzuty sumienia, poczucie odpowiedzialności? Sama nie wiem. W każdym razie coś każe mi wstać. Każe istnieć, choć chętniej odpłynęłabym jak najdalej...
 
* ściany pokryte regipsem, mikrofony i nas pięcioro*

-(...) Standing here in this burning room
You know the end could never come so soon
.................
- Nathan!! - po raz już któryś dziś słyszałem podniesiony głos wzywający mojego imienia.

- Co? - spytałem lekko otępiały. Co się dzisiaj ze mną dzieje?
- It's clear to me... ? - popatrzyłem na Jay'a jak na jakiegoś kosmitę. O co mu chodzi? Po chwili doznałem olśnienie, z rozmachem uderzyłem się dłonią w czoło. Szkoda, że nie pomyślałem aby wcześniej rozluźnić pięść. Jęknąłem cicho wywołując tym samym śmiech chłopaków. Wywróciłem oczami, gdy nagle podbiegła do mnie szatynka.
- Nic, ci nie jest? - złapała moją twarz w dłonie i uważnie się jej przyjrzała.
- Clar, jest okej - odegrana przez nas scena jeszcze bardziej rozśmieszyła resztę. Tak, Nath książę w opałach wybawiany przez księżniczkę Heartbeat.
- No, co? Dzieckiem trzeba się zająć - wzruszyła ramionami w odpowiedzi na zachowanie chłopaków.
- Kto by pomyślał, że tak szybko odezwie się w niej instynkt macierzyński? - skomentował McGuiness.
- Dobra! Od początku! - surowy głos spod ściany przywołał nas do porządku.. Fortepian.. I dajesz, Nathan....

*interesujący, ale jedyny materac, którego włókna już tysiąc razy zostały przeliczone*

Słowo się rzekło. Najwyższy czas rozprostować nogi. I..i...i..i..i BUM - ląduję na podłodze.
"Młoda damo..." - przypominają mi się słowa Fridge'a. Kurcze, czy ja przestanę w końcu nazywać go lodówką? Nie wytrzymuję i chwytam z łóżka poduszkę, aby zagłuszyć swój własny chichot. Jak to jest, że moje najlepsze wspomnienia pochodzą z ostatniego dnia? I to one potrafią mnie przyprawić o dziki śmiech w najtrudniejszych chwilach? Powyższe pytanie mnie degustują. Odkładam "mój knebel" i przez chwilę przypatruję się swoim własnym, powyginanym nogom.
- Ej, a wstać byście umiały? - pytam pełna powagi, jakbym rzeczywiście oczekiwała odpowiedzi na tak skomplikowane i ważne pytanie...

* tu ściany nie mają uszu, za to masz wrażenie, że mikrofon nabija się z ciebie, a słuchawki tylko czekają aby zacisnąć się wokół mojej szyi*

- I... I can... can't... - rozłożyłem bezradnie ręce. Czemu dziś wszystko się wali? Nie potrafię wydobyć z siebie kilku słów.
- I can't believe, I had to see. The girl of my dreams cheating on me! Na cudze kakao, Sykes czy to takie trudne?! Sam to przecież napisałeś!
- Ja.. ja.. Sam nie wiem co dzisiaj ze mną jest - przyznałem szeptem. Wiedziałem, a przynajmniej znałem pośrednią przyczynę. Spojrzałem bezradnie w stronę Clary, ona jedyna wiedziała co tak naprawdę przeżywam. Znamy się praktycznie od piaskownicy, nie mamy przed sobą tajemnic.
Popatrzyła na mnie pełnym współczucia wzrokiem... Nie ważne jak bardzo próbowałem zapomnieć, zielonooka cały czas pozostawała w mojej głowie, ale w sercu nie było już dla niej miejsca. Przynajmniej tak twierdziła głowa...
- Nathan, jak ty sobie wyobrażasz piątkową trasę? - padło pytanie. Wzruszyłem ramionami.
- To nie jest odpowiedź - kontynuował głos. Na kilka sekund kąciki moich ust uniosły się w górę, pod spuszczoną głową. Cóż za hipokryzja, sam wczoraj też tak twierdziłem.

* skromny pokoik na piętrze *

Jednak wstały cóż za ulga. Hmn... teraz trzeba tylko zdecydować co dalej. Należałoby porozmawiać z Pheni - to na pewno, ale.. Zawsze zdążę to zrobić później, prawda? W pośpiechu otwieram największą walizkę? Biorę pierwsze rzeczy z góry i szybko się w nie przebieram. Rzut okiem w lustro? Katastrofa. I lipa, chwytam kardiganek i zbiegam na dół. Nawet nie wiem kiedy znajduję się na głównej ulicy Londynu... Wiruję między ludźmi, wdycham spalinowe powietrze i szczerze się do wystaw sklepowych. Oddycham, żyję, po raz pierwszy od dawna czuję, że nie chcę aby moje życie się skończyło - nigdy. Chcę by te kilka minut trwało wiecznie...

* moje kochane studio..., długo będę tu jeszcze siedział?*

- I know I'm running for a warzone.. warzone.. warzone... - cisza.
- Skończyliśmy, wreszcie!
- Vivat, Nathan - śmiał się Seev.
- Dobra, na dziś koniec - zza szyby dobiegło nas upragnione zdanie. Wybiegłem z małego pomieszczenia i w euforii chwyciłem dziewczynę w ramiona. Udało mi się, byłem wykończony psychicznie, ale w sumie zadowolony..
- Ej, ej! Spokój mi tu - Max. Tak, bo ty to jesteś święty.
- To, co? Wracamy do domu? - spytałem.
- Boo... - zaczął się wymigiwać Parker, wskazując przy tym podbrudkiem na rozmawiającego przez komórkę Sivę. No kto mógł być po drugiej stronie aparatu? Oczywiście Nar.
- Ty też? - Tom uśmiechnął się przepraszająco. O co mu chodzi? Wszyscy wydawali się tacy dziwni... No przecież nie muszą mnie prosić o zgodę na spotkania ze swoimi znajomymi. Czerwieniejące poliki Clary wszystko mi wyjaśniły. No, tak. Człowiek nie może wyjść załatwić swoich potrzeb fizjologicznych, bo w tym samym czasie jego najlepsza kumpela wygada chłopakom z jego zespołu, że zastał swoją dziewczynę w łóżku z innym. Też macie takie problemy?
- Nie ma sprawy - uśmiechnąłem się. - To do zobaczenia wieczorem.

* "Życie jest piękne, gdy  żyć się umie, gdy jedno serce drugie zrozumie", zatłoczone ulice stolicy Królestwa Brytyjskiego*

"A ja leżę i leżę i nikomu nie wierzę" w głowie zahuczała mi stara piosenka z czasów dzieciństwa. Jak jakieś ciekawskie dziecko obchodziłam wystawy, różne zakamarki, boczne uliczki.. Mój wzrok przykuła wystawa sklepowa, a raczej odbijająca się w jej szybie postać. Miała moje włosy, sylwetkę, strój, ale.. na jej polikach widoczny był rumieniec wywołany zgrzaniem i.. jej oczy tak jakby rozpogodziły się? Choć nadal pozostawały matowe. To ja? Zmarszczyłam czoło, by po chwili wybuchnąć śmiechem. "Dziewczyno, ty masz w tej chwili większy problem" - powiedziałam do siebie w myślach. Gdzieś daleko zegar zaczął odliczać dwadzieścia uderzeń.. Wypadałoby wracać. Tylko, w którą stronę? Moja sytuacja stała się tak żałosna, że aż śmieszna. Puknęłam się w czoło. A gdzie ja w ogóle mieszkam? Gdyby ktoś zapytał mnie o widok zza okna, opowiedziałabym z pełnymi szczegółami o czerwonej cegle, która gdzie nie gdzie była pokryta odpadającym już ze starości tynkiem, ale adres?
Korzystając z resztek poczucia humoru, jakie mi jeszcze zostały, złapałam za przedramię jakiegoś przechodnia.
- Przepraszam, wiesz może gdzie mieszkam? - zapytałam z rozbrajającą szczerością.

2 komentarze:

  1. A teraz buum Kay wpada na?
    Nie mogę się doczekać omfg *.*
    Ale ta Clar slar mi się tu nie podoba -.-
    Wgl Kayla jest "normalna" nie będę porównywać do kogo xdxd
    Za dużo myśli... I ma zrytą banie przez to xd
    Czekam na kolejny i proszę mi szybko dodać kolejny bo mi się nudzi xD
    Weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zryta bania, tak jak u Kingi xd
    Ale świetny jest, naprawdę^^ Aż ci zazdroszczę.
    No i ciekawe na kogo zaczepiła, hm?
    To będzie boskie xd
    Dobra, to do następnego ^^

    OdpowiedzUsuń