Czasem tracisz wszystko tylko po to aby otworzyć się na nowo i zobaczyć, że to co ci zostało, stało się twoim całym światem...

piątek, 12 lipca 2013

To nie tak miało wyglądać... #Dział 3)

- Jestem Nath.
- A nie Fridge? - zacząłem się niepohamowanie śmiać. Ona tylko spojrzała na mnie z dezorientacją, ale nic już nie mówiła. Oparłem się o framugę drzwi.
- Podsłuchiwałaś? - spytałem unosząc brew i zamykając za sobą drzwi. Nic, cisza...
- Wiesz.. Nie wiem, ale chyba wypadało by się przedstawić. Od tak taki głupi pomysł - kontynuowałem. Nic - Mówić po nasza? Helllo, być tam kto? Ziemia do.... Do... Kurcze, nawet nie wiem do kogo! Dobra, powiedziałem babci, że spróbuję się z tobą dogadać, ale to trudniejsze niż myślałem. Zwłaszcza, że miałaś być ośmiolatką, ale to w tej chwili nieistotne - usiadłem po drugiej stronie łóżka. - Jak tu cicho. Czasem dobrze posiedzieć w spokoju, z dala od tego gwaru i krzyku. Taaaa... błoga cisza. Nie sądzisz? Ehmn.. Czyli będę prowadził monolog, tak? Z drugiej strony to dobrze, wreszcie porozmawiam z kimś na równym poziomie intelektualnym. Nie łatwo znaleźć sobie tak doborowe towarzystwo - pokręciłem się nerwowo w miejscu. Kończą mi się tematy powoli. Hmn.. I nagle dostałem olśnienia. - Genialne te firanki, nie? Po prostu pięknie akompaniują się z zewnętrzną harmonią i ładem tego pokoju. Można odczuć wrażenie, że... - i nagle dostałem poduszką w twarz. - Ej, a to za co? - spytałem z udawanym zdziwieniem. Cisza... Powoli mam już jej dość. Tępo wgapiałem się w dziewczynę, aż w końcu oplotła się rękami. Hah, moje palące spojrzenie.
- Dobra mam genialny pomysł! Może opowiem ci coś o sobie? - nie dawałem za wygraną - A , więc około dwudziestu lat temu, pewna pani z pewnym panem bardzo się lubiła, a jak ludzie się bardzo, ale to bardzo lubią to w sprzyjających okolicznościach dochodzi między nimi do pewnego rodzaju.. - druga poduszka odbiła się od mojej twarzy. - No, ej! Jaki ty masz problem? - spytałem z udawaną irytacją. 
Wzruszyła ramionami.
- To nie jest odpowiedź! - przybrałem głos karcącej matki.
- Będziesz mnie teraz wychowywał? - ona mówi po angielsku. Łał.
- A będę - odparłem pewien siebie. Teatralnie zwiesiła głowę, kryjąc śmiech.
- Tooo, skoro już dowiedzieliśmy się, że twoje struny głosowe pracują...
- Wykrztusisz w końcu?
- Teraz się rozgadana zrobiłaś? - odparłem ze śmiechem. Cisza, chyba uznała to za pytanie retoryczne. Po pewnym czasie podniosła na mnie pytające spojrzenie.. A, no tak.
- Jak masz na imię? - spytałem. Popatrzyła na mnie jakbym co najmniej zniósł w tej chwili jajko. -  No co? - zmarszczyła czoło.
- K..k.. Mów mi Kayla - nadal obdarowywała mnie tym dziwnym spojrzeniem. Odchrząknąłem.
- Nath - wyciągnąłem ku niej dłoń. Chwyciła ją, jej spojrzenie znów przybrało formę pytania. - Sykes, Nathan Sykes - dodałem.
- Okej, ale... - w ciszy czekałem na dalszą część. Pewnie fanka, albo szuka w pamięci mojego nazwiska czy coś -, ale czemu nie Fridge? - zaśmiałem się na całe gardło. Nie, no. Ta dziewczyna mnie po prostu rozbraja. Pyta o takie rzeczy, z takim wyrazem twarzy, że po prostu.. heh...
- Czemu się śmiejesz? - między jej brwiami pojawiła się zmarszczka, a usta delikatnie rozchyliły się wyrażając kompletną dezorientację. Próbowałem się uspokoić.
- Nie jesteś Brytyjką? - spytałem, choć dobrze znałem odpowiedź.
- Nie, ale czemu...
- Po pierwsze nie Fridge tylko Fringe - przerwałem jej. - Babcia mnie tak nazywa, ze względu na włosy - wzruszyłem ramionami.
- Ładny kolorek - dopowiedziałem patrząc na jej zarumienioną twarz. - Pomidorek czy buraczek? - ukazałem zęby w uśmiechu.
- Psychopata czy Joker?  - odparła pytaniem na pytanie. Nie od razu zrozumiałem o co jej chodzi.
- I tak wychodzi na to samo - odciąłem się.
Znowu zapadła cisza.
- Toooo... Idziemy na dół? - spytałem. Pokręciła przecząco głową.
- Młoda damo to nie jest odpowiedź! - moje słowa nie natrafiły na przedmiot, od którego mogłyby się odbić. Pozostały bez echa. Opadłem z powrotem w nogi łóżka. Obróciłem głowę i spojrzałem na nią. Nagle przez głowę przeszła mi pewna myśl.
- A tak właściwie to skąd ty się wzięłaś? - spytałem. Na początku wydała się odrobinę zmieszana, lecz po chwili jej oczy rozbłysły nieznanym mi światłem.
- Wiesz, - odparła bardzo spokojnie i wyraźnie, jakby tłumaczyła coś małemu dziecku - kiedy pewna pani, z pewnym panem, bardzo się lubi... - przerwałem jej odrzucając w jej stronę jedną z poduszek. Chwyciła ją i popatrzyła na mnie karcący wzrokiem. Przez chwilę mierzyliśmy się spojrzeniami, po czym wybuchnęliśmy śmiechem.
- Ej, a właściwie jak to jest? - spytała przerywając w ten sposób nasz "atak histerii".
- Co jest? - spytałem zbity z pantałyku.
- No, jak? Pewna pani, z pewnym panem.. i co dalej? - dopytywała. Wytrzeszczyłem na nią oczy.
- Nie wiesz? - nie mogłem wyjść z szoku.
- Na filmach w tym momencie się kończy - wzruszyła ramionami i nagle ściana obok wydała jej się bardzo interesująca, gdyż nie chciała z niej spuścić wzroku.
- Ale...
- Ogólnie wiem! - teraz zdała sobie sens, a raczej cel mojej wcześniejszej wypowiedzi. - Tak, tej wersji jestem ciekawa...- znowu powróciła do dzieła murarza.
- Aaaaa - zaplotłem ręce z tyłu głowy i wpatrywałem się chwilę w sufit zbierając myśli, gdy nagle mnie olśniło. - Nigdy o to nie pytałaś? No, wiesz jak byłaś młodsza.
Pokręciła przecząco głową.
- Jakoś nigdy nie było okazji - odparła wymijająco. Postanowiłem nie zagłębiać się jeszcze bardziej w ten temat i na jakiś czas go zostawić. Głośno nabrałem powietrza do płuc.
- Kiedy pewna pani, z pewnym panem bardzo się lubi, w sprzyjających okolicznościach, dochodzi między nimi do... - zaciąłem się. Nie wiedziałem co dalej. Spojrzała na mnie wyczekująco - Cholera, nie wiem.. - zamyśliłem się - .. idą do łóżka. Amen - skończyłem na prędce.
Do moich uszy dotarł jej cichy chichot.
- No, co? - przeniosłem na nią wzrok z sufitu.
- Nic, pięknie wyjaśniłeś - odparła.
- Jesteś już dużą dziewczynką, powinnaś wiedzieć takie rzeczy - wyszczerzyłem zęby w uśmiechu, tylko po to aby dostać w nie kolejną stertą pierza. Ile tego tu jest?!
- Według niektórych ośmioletnią - sprostowała. Czułem, że ta riposta kierowana jest do mnie i nie tylko dlatego, że byłem tu oprócz jej jedyną istotą żywą.
- Każdy może się pomylić - odparłem z uśmiechem.
- Tak, każdy... - przytaknęła, a z jej twarzy można było wyczytać, że oddaliła się już w świat swoich własnych rozmyślań.
Z moich obserwacji wyrwało mnie ciche stuknięcie do drzwi. Po chwili drewno uchyliło się ukazując za sobą fragment twarzy mojej babuni.
- Nathy, zejdziesz na dół? Tak rzadko mamy możliwość spędzanie razem czasu... - uśmiechnąłem się pod nosem.
- Zaraz zejdę - drzwi zamknęły się, po czym dało się słyszeć ciężkie kroki na schodach. Coraz słabsze odgłosy w końcu ucichły.
- Zejdziesz? - ponowiłem pytanie - Kayl? - nie reagowała. Położyłem rękę na jej kolanie. Przeniosła na mnie spojrzenie. Oczami wskazałem jej drzwi i uniosłem pytająco brwi.
- Innym razem - słowa te wydobyły się z jej ust. Westchnąłem.
- Spróbujcie się dogadać, co? - popatrzyłem na nią wyczekująco.
- Ja.. chyba nie umiem - odparła.
- Jakoś ze mną ci się udało - na jej twarzy pojawił się nikły uśmiech.
- Jesteś wyjątkowo wkurzający, gdy się rozgadasz - dodała po chwili. Na co poszerzyłem uśmiech i wypuściłem powietrze nosem w delikatnym prychnięciu. No, co? Ma dziewczyna rację.
- To... trzymaj się, Mała - wstałem z łóżka i podszedłem do drzwi.
Ciche "pa" wydobyło się z jej ust. Chwyciłem za klamkę. Ostatni raz rzuciłem wzrokiem w jej stronę, jednak źrenicę Kayli były już w innym świecie, zapatrzonę w stertę czerwonych kamieni, oblanych tynkiem i pomalowanych, schodzącą już gdzie nie gdzie, brudną żółtą farbą.
Westchnąłem. Szczelina, między drzwiami a framugą, poszerzyła się. 

2 komentarze:

  1. Ja po prostu... no brak mi słów. No umieram. Wewnętrznie. Jest tak przesłodko, że matko *.* hahaha Co ja z siebie robię xd Ale nie no, ogólnei tak bardzo uwielbiam Nathana a ty mi tu jakieś jeszcze takie coś dajesz, no po prostu żyć nie umierać. I MASZ SZYBKO DODAĆ NEXT! JUTRO, bo wyjeżdżam :c CZEKAM! I Cię kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Tsaa wiesz co, czy ty mnie chcesz doprowadzić do zgonu? Czytam to o 1 nad ranem (tak mam pory) i śmieję się jak głupia xdxd Chyba Mr. Sykes i Mrs. Santiago nawiązali kontakty ^^ Podobają mi się te kontakty ^^
    Cieszę się, cieszę się ♥
    Mam nadzieję że Kayl się przełamie i będzie wgl więcej gadać, niż tylko dumać.
    Czekam na kolejny szybko i tak jak Madzia chcę go natychmiast.
    To jest jakieś arcydzieło. Mówię to z ręką na sercu... :)
    Czekam ♥

    OdpowiedzUsuń