Czasem tracisz wszystko tylko po to aby otworzyć się na nowo i zobaczyć, że to co ci zostało, stało się twoim całym światem...

niedziela, 29 grudnia 2013

Ona zawsze się tu szwęda... #Dział 10)

*flashback*
 Kayla dowiaduje się z listu o karierze Nathan'a. Jess i Molly za wszelką cenę starają się wskrzesić związek Sykes'a z Patricią. Chłopcy są na swojej europejskiej trasie. Po przyjeździe Nath obiecał Clarze towarzystwo na zaślubinach jej kuzyna. Relacje Kayli z Pheni ulegają znacznej poprawie. Dziewczyna zaczyna pracę w "Morning Cafeee".
*end*

 To dziś. Ubrana w uniform podążam główną ulicą w stronę lokalu. "Masz zmianę z Taylor" słowa szefa dzwonią mi w głowię. Z Czarną Wdową. Nie powinnam oceniać jej tak surowo, ale co prawda pierwszego wrażenia za dobrego nie wywarła. "Nie ocenia się książki po okładce" - mówili, któryś tam rodzice adopcyjni, a po chwili dodawali: "No, jak ty wyglądasz? Wstyd!".
- Kayla?
- Tak.
- Taylor się spóźni. Dasz radę? - Przyjmować zamówienia? Pewnie. 

***parę dni później***

- O, znowu przyszła.
- Kto taki? - spytałam Tay.
- Ta, mała - wskazała drobną blondynkę wchodzącą przez drzwi. - Stale tu przychodzi. Jest twoja - powiedziała przerzuciwszy ręcznik przez ramię i odwracając się do jej zdaniem "poważnych" klientów.
- Hej, co dla ciebie?
- Jesteś tu nowa? - zapytała.
- Nie taka nowa, kończę dojrzewać, jeszcze trochę i zgniję - zaśmiała się. - Więc, co będzie?
- Pistacjowa pianka - wspięła się na stolik barowy. Wytrzeszczyłam oczy.
- Naprawdę to lubisz? - Sama się zastanawiałam, kto to wymyślił? Orzechy, truskawka, cytryna, mi robi się nie dobrze na samą myśl. 
- Tak - odparła jakby było to oczywistością. - A i duuuuuuuuuże lody.
- Jakieś święto się szykuje? - spytałam szykując napój.
- Wielkie - odparła a jej twarz się rozpromieniła. - Wracają!
- Kto taki? - postawiłam przed nią zamówienie. - Rodzice? - spiorunowała mnie spojrzeniem.
- The Wanted, The Wanted  wraca! - spojrzała na zegarek. - Za jakieś trzy godziny samolot będzie na lotnisku. Muszę się sprężać - połknęła wielką łyżkę lodów.
- Spokojnie, to dużo czasu - twarz jej skamieniała.
- Czy ty w ogóle wiesz kim ONI są? - Czy mi się wydaję, czy właśnie dziesięciolatka na mnie krzyczy?
- Wiem. The Wanted brytyjsko-irlandzki zespół założony w 2009 roku przez...
- Też czytałam Wikipedię. Oni są tacy, tacy, tacy... - jej twarz zrobiła się czerwona jak rak, a oczy lśniły podnieceniem - tacy boscy! Oddałabym wszystko, żeby ich zobaczyć.
- To chyba powinnaś już lecieć - wskazałam na zegarek i nim się obejrzałam po blond główce zostało tylko parę centów.

***lotnisko***

Wylądowaliśmy. Jak zwykle przywitał nas tłum piszczących fanek. Wspaniałe uczucie, ale dziś mam serdecznie dość. Marze tylko, żeby zanurzyć się w pościeli i zasnąć.. Rzuciłem okiem na zegarek, dochodziła dziewiętnasta. Clara! Obiecałem jej. Nie czekałem na busa. Złapałem pierwszą taksówkę, tak w Londynie! Niezły ze mnie desperat. Rzuciłem się na szafę w poszukiwaniu przyzwoitych ciuchów i wybiegłem z mieszkania, po drodze wybierając numer dziewczyny.
- Clar? Samolot się spóźnił. Gdzie jesteś?
- Zgadnij...
- Clarry... - połączenie zostało zerwane - no i pięknie. Cisnąłem telefonem w pobliski mur i zaraz z litanią na ustach zacząłem odmawiać zdrowaśki w intencji jego prawidłowego funkcjonowania. Para leciała mi z ust. No, tak. Wróciłem do domu. Wszedłem do pobliskiej knajpki.
- Zamykamy! Chyba, że kupujesz cały asortyment? - zwróciła się do mnie wychodząca brunetka z białym pasemkiem. - Nowa, zamykasz.

*Kayla*
Jak ja tego nie lubię. Pracuję tu dopiero tydzień, ale ciągłe zwracanie się do mnie "nowa" w cale nie pomaga mi się lepiej zaaklimatyzować.
- Tak, jest! - odkrzyknęłam z zaplecza i ruszyłam w stronę głównego wejścia. - Ooo, przepraszam, ale jest zamk... Nath?
- Kayla? A co ty tutaj robisz? - wydawał się jakby zobaczył ducha.
- Pracuję, a ty?
- Znajdzie się kawa? - potaknęłam głową. Parę minut później przed chłopakiem stał parujący napój, a ja sama zajęłam się ścieraniem stolików.
- Coś się stało? - zapytałam, kiedy cisza zaczęła mnie powoli irytować.
- I tak, i nie - wspięłam się na barowy stołek obok niego. Swoją drogą: czemu one są takie wysokie? 
- To znaczy?
- Clary nie chce ze mną rozmawiać - podniosłam pytająco brew.
- Heh... - uśmiechnął się smutno. - Moja najlepsza kumpela.
- Co takiego zrobiłeś? - jejku, jak ja nie lubię ciągnąć ludzi za język.
*Nathan*
- Spóźniłem się na ślub - wzruszyłem ramionami, a dziewczyna wyglądała jakbym ogłuszył ją patelnią. Wyjaśniłem sytuację.
- No... nie źle - skomentowała. Nastała głucha cisza.
- Dobra, Nath ruszaj się - spojrzałem na nią zdezorientowany. - Muszę zamknąć, a ty powinieneś biegnąć ją przeprosić.
Może miała trochę racji - spojrzałem na zegarek: 01:25.
- Lepiej poczekam do rana, zresztą baluje pewnie teraz na weselu..
- Nathan. Dochodzi wpół do jedenastej, myślę że zdążysz... - prawie wykręciłem jej rękę chcąc odczytać godzinę z zegarka na jej przegubie. 
- Idiota! Nie przestawiłem godziny po powrocie! - mówiąc to wbiegłem na zaplecze knajpki, w stronę tylnego wyjścia.
- Fridge! - usłyszałem za sobą wołanie. Ogólnie nie wiem czemu reagują na taką nazwę.
- Co? - rzuciła w moją stronę tulipany, które jeszcze przed chwilą stały w wazonie, na barze.
- Powodzenia - odwzajemniłem uśmiech i wybiegłem na ulicę prosto pod koła czarnego auta. No, co jakoś trzeba łapać w tym mieście taksówki. 

*** 30 minut później***

- Po raz trzeci tłumaczę, że nie mogę Pana wpuścić! - wielki jak dąb ochroniarz nie przepuszczał mnie w drzwiach.
- Ale ja jestem gościem! - ściśle mówiąc osobą towarzyszącą dziewczyny, która nie odbiera ode mnie telefonów. - Niech Pan przyprowadzi tu Clary..
- Chłopie, znajdź sobie inne miejsce na podryw... 
Nathan, myśl. Co tu robić? I nagle mnie olśniło...
- Panna młoda mnie zna! - wypaliłem zdesperowany. Olbrzym zniknął, a po chwili wrócił wraz ze... szkaradą w białej sukni. Musiałem się powstrzymać przed zwróceniem zawartości żołądka
- Pani profesor...
- Sykes! Co tu robisz? - pobladła na twarzy.
- Ja na Pani wesele - odparłem z szerokim uśmiechem, choć wewnątrz cały drżałem. Powiedzmy, że nie darzyliśmy się z psorką zbyt przyjacielskimi relacjami. Co ja mówię? Nie mieliśmy żadnych relacji. Kto w ogóle lubi matematyczki w ołówkowych spódnicach w szkocką kratę? Prrr... Do dziś to pamiętam. I jak wchodziła na moją ławkę żeby zamknąć okno. Yyy... Wzdrygnąłem się. Dość wspomnień.
- Zero przyzwoitości! Żeby w najpiękniejszy dzień w życiu nachodzi... - zaczęła coś mówić, gdy ze środka sali dało się słyszeć krzyk nastolatek.
- TO NATHAN SYKES!!! - uśmiechnąłem się pod nosem. I kto mówi, że sława jest zła?
- Widzi pan? Czekają na mnie - poklepałem ochroniarza po łopatkach i omijając osłupiałą białą mordę, zwaną inaczej panną młodą, wszedłem do środka.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Chłopakom by się podobało - impreza całkiem wymknęła się spod kontroli. Uśmiechnąłem się pod nosem i właśnie wtedy ją zauważyłem. Siedziała z boku w srebrnej sukience.. Ruszyłem w jej stronę. No to na trzy: raz, dwa, dwa i... 1/4... Wdech i..
- Czemu taka ładna dziewczyna podpiera ścianę? - zagadnąłem z uśmiechem al'a Nathan.
- Na oglądałeś się telenoweli w Hiszpanii?- oparłem się czołem o jej.
- Przepraszam.. Samolot się spóźnił i...  - w tym momencie szatynka mocno się we mnie wtuliła.
- Czyli się nie gniewasz? - zapytałem przez śmiech. Potaknęła głową. - To dobrze, bo tak w sumie to zapomniałem przestawić zegarka. - próbowała się wyrwać, ale mocniej objąłem ją ramionami.
Puściłem ją po chwili.
- A to na przeprosiny - wręczyłem jej pęk połamanych przy transporcie tulipanów, gdy uświadomiłem sobie moją wtopę było już za późno.
- Wygląda całkiem jak bukiet panny młodej - stwierdziła z powagą. Spojrzałem na nią zdezorientowany. - Tak się denerwowała, że narzeczony ją zostawi, że porwała róże..
Zacząłem się niekontrolowanie śmiać. Muszę być przy jej pierwszym porodzie, zobaczyć co będzie wyprawiać. Ała... Przystopuj Nath, żeby były dzieci, musi być... Zgiąłem się wpół, tłumiąc niespokojne skręty żołądka. Co ja za horrory tworzę? Ogólnie podziwiam faceta, który jej się oświadczył i nie zwiał. Będę musiał poprosić go o autograf..
- Ziemia do Nath'a. Jesteś tam? Nathan! - głos Clary wyrwał mnie z otępienia.
- Coś się stało?
- Nic..  
- Hej! Ty jesteś z tego zespołu, nie? Podpiszesz się nam? - nagle wyrosły przede mną dwie trzynastolatki.
- Pewnie.
*Clary*
Nathan, Nathan, Nathan... Przyszedł. Bez kumpli, bez zespołu. Sam. I zrobił to dla mnie. To najlepszy chłopak pod słońcem. Nie zastanawiając się długo, chwyciłam go za dłoń i pognałam na parkiet. No... dobrze. Tańczenie nie jest jego mocną stroną (przynajmniej takie weselne). No, ale nikt nie jest przecież idealny.

***2 dni później*** 

*Kayla*
- No, a w "Gold forever" to Nathy robi serduszko i pokazuje na mnie i na siebie! A w "Chasing the sun", kiedy gryzie go ta wampirka to wygląda jakby..
- Lily, dość! Wiem jak wygląda - mimo wszystko na moje poliki i tak wypłynął rumieniec. Dziewczynka przychodziła do kawiarni prawie codziennie i sama się dziwię, ale ją polubiłam. Miła, rezolutna, bezwstydna, wielka fanka The Wanted. Ale to do czego przyrównywała te scenę.... Dziesięciolatka nie powinna mieć takich skojarzeń. Co ja mówię? Ja nie powinnam o tym słyszeć. Jak ja mu spojrzę w twarz?
- Zrobiłaś się burakiem? - mała podniosła kąciki ust, chyba do maximum. Chociaż w jej przypadku nigdy nic nie wiadomo.
- Słuchaj - nachyliłam się przez kontuar w jej stronę. - Wcinaj te lody i buzia na kłódkę - przejechałam jej ścierką po nosie. O... i koniec mojej zmiany.
Na zapleczu zdjęłam firmowe ciuchy i chwyciwszy torbę udałam się do głównego wyjścia.
- Hej, Kayla - w drzwiach minęłam bruneta.
- Cześć, Nath - szłam dalej... Zaraz, zaraz... Nath? Przystanęłam raptownie i nagle rozległ się dźwięk tłuczonego szkła.
- Ty.. ty.. Ty go znasz? - usłyszałam osłupiały głos Emily.



Przepraszam. Bardzo, ale to bardzo. Przepraszam.
Dodaję rozdział po 3 miesiącach. Przepraszam.
Jest krótki i beznadziejny. Przepraszam.
Po prostu miałam mnóstwo pracy i mam zasadę, że nie dodaję rozdziałów póki nie skomentuję zaległych. Przepraszam.
Postaram się teraz dodawać rozdziały najrzadziej raz na 2 tygodnie lub miesiąc.
Jeszcze raz -> przepraszam <3

6 komentarzy:

  1. Widzę, że jesteśmy po jednych pieniądzach :) Mam identycznie z dodawaniem rozdziałów xd
    Ale swoją drogą, jest on NAPRAWDĘ super, zawsze podobało mi się jak piszesz i raczej to się nie zmieni :D
    Nw co jeszcze mogę ci tu napisać, ew. nasłodzić xd
    Ściskam mooooooocno i całuję ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo, a ja myślałam, że tylko ja wyznaję taką zasadę... Dobrze wiedzieć, że nie jestem sama. A co do rozdziału... Nathan jak widać jest rozgarnięty jak... No mniejsza jak co, bo padło by tu jakieś nieładne porównanie. W każdym razie jest szaleńcem, nawet w pozytywnym tego słowa znaczeniu. No i w sumie to fajnie, że troszczy się o Clary, dobry z niego kumpel. Ale coś mi się wydaje, że ona może chcieć czegoś więcej... Dobra, wiem... Zawsze tak mówię, taka już jestem, no ale co poradzę? A ja nie chcę, zeby on z nią był, bo sobie go zarezerwowałam dla Kayli. Tak, dobrze słyszałaś. Dla Kayli. I mam nadzieję, ze nie będziesz mi wykręcać jakichś głupich numerów, tylko spokojnie, niedługo, w miłej atmosferze ich połączysz. Bo jak nie, to będzie mi smutno i w ogóle zrobię coś strasznego i nieprzewidywalnego. Mówiłam już, że nie lubię Taylor? No i mam nadzieję, że Emily nie będzie zła za to, że Kayla nie powiedziała jej, że zna Sykesa. Oby. Rozdział jest fantastyczny. Się na niego naczekałam, jesteś bezlitosna... Ale stwierdzam, że było warto. A zasada z rozdziałami mi się podoba, tylko boję się, że nie zawsze uda mi się skomentować tak, jak bym chciała, bo szkoła. No, ale trudno, może dam radę. Na razie jednak nie mogę się doczekać jedenastki, więc wiesz, co masz robić sisa. Do następnego.♥

    OdpowiedzUsuń
  3. No to ja powiem tyle, że nie masz za co przepraszać ♥
    Dział jak zwykle fenomenalny, no ale.. TO CAŁA TY xd
    I dalej mnie śmieszy to, że ona nadal nazywa go lodówką. No serio tylko LMM jest tak mądra żeby to wymyślić ♥
    Czekam z niecierpliwością na kolejny :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Małą zatkało xd
    Fajnie, że wróciłaś ;**
    Nic się nie martw i uśmiech :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nominowałam Cię do Liebster Award! :)
      http://together-we-can-keep-our-love-alive.blogspot.com/

      Usuń
  5. Więc..nie wiem czy już się na tym blogu udzielałam (skleroza xd) ale nevermind. czytam i to jest ważne :D
    Po pierwsze: olbrzymie dzięki za flashback! nieważne jak często/ rzadko ktoś dodaje rozdziały - zawsze muszę otwierać poprzedni, żeby sprawdzić co było w poprzednim :D
    namber tu: tyle lodów *__*
    drei: nie uśmierciłaś Natha i to się liczy :D (kogo byśmy wtedy porwały? :P)
    (innych języków nie znam więc wracam do ojczystego :))
    cztery: scena weselna - połączenie: wielkie awwwwwwwww + pozdro z podłogi xd kunszt literacki! xx
    i ostatnia scena: cudo! skojarzenia - myślałam, że tylko ja jestem dziwna :P
    no i będę teraz rozmyślać co tam kurde dalej będzie...:D
    Trzymaj się ♥

    OdpowiedzUsuń