Czasem tracisz wszystko tylko po to aby otworzyć się na nowo i zobaczyć, że to co ci zostało, stało się twoim całym światem...

piątek, 7 lutego 2014

Nie miej mi tego za złe... #Dział 11)

Odwróciłam się na pięcie zdając sobie sprawę, kogo przed chwilą minęłam. Już otwierałam usta, aby dopytać o weselny konflikt, kiedy rozległ się odgłos rozbijającego się szkła. Zaciekawiona, cofnęłam się z powrotem do knajpki, mijając Nath'a cały czas stojącego w drzwiach wejściowych. Pod stołkiem barowym leżał roztrzaskany pucharek z resztką słodyczy. Powędrowałam wzrokiem trochę wyżej. Blond główka wpatrywała się tempo w moją stronę z szeroko rozdziawionymi ustami.
- Ty.. ty.. Ty go znasz? - usłyszałam osłupiały głos Emily.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. W gruncie rzeczy, czy można było uznać to w ogóle za pytanie? Patrzyłam tylko zafascynowana w pełni swoimi sznurówkami. Czułam się trochę jak skazaniec oczekujący na ostateczny wyrok, który miał nadejść za chwilę...
- Co tu się..? Rany! - Taylor! Jak miło widzieć jej niezadowoloną twarz. Nie sądziłam, że kiedyś ucieszę się na jej widok tak bardzo jak w tym momencie. Brunetka zaczęła zbierać odłamki szkła z podłogi. Od paru dni kompletnie nie była sobą. Żadnych ciętych ripost, tylko wręcz chorowita obojętność na wszystko co się dzieje w około.
- Słuchaj, bo ja chciałem podziękować.. - zaczął Nath, w końcu wybudzając się z chwilowego zawieszenia. Emily zerwała się ze swojego stołka i pognała do wyjścia, popychając przy tym z impetem wchodzącego właśnie starszego pana.
- Pewnie, bo zapłacić za szkody nie łaska! - Taylor podniosła się z klęczek i kręcąc głową z dezaprobaty udała się na zaplecze. Chwilę stałam zdezorientowana na środku kawiarni, jako centrum uwagi zgromadzonych osób. W końcu załamawszy ręce pobiegłam w ślad za dziewczynką.
- Lily? - zawołałam, gdy zobaczyłam ją skuloną na pobliskiej ławce. - Lily? - podniosła na mnie wzrok. - Wolne to tutaj?
- Skoro musisz - przysiadłam się obok niej. Emily oplotła się rękami i opuściła głowę.
- Mam cię przeprosić? - spytałam. Nie odpowiedziała.
- Lily, co ja takiego zrobiłam?
- Nie powiedziałaś mi, że go znasz! Nie powiedziałaś! A wiedziałaś... I nie powiedziałaś - rozpłakała się.
- Em, a ty co zrobiłaś? Miałaś możliwość spotkania swojego idola i zamiast rzucić mu się na szyję, wybiegłaś z płaczem.
Dziewczynka zerwała się z miejsca i stanęła przede mną czerwona ze złości.
- Ty.. ty... ty... Dumpty! - wykrzyknęła i wbiegła między budynki. Dłuższą chwilę siedziałam na ławce, zastanawiając się nad groteską całej tej sytuacji. Uganiałam się za dzieckiem, które oskarżało mnie o niewinność.
- Tu jesteś - z prawej strony dobiegł mnie głos szatyna. Po chwili przysiadł na poręczy ławki. - Co się stało?
- W sumie to nie wiem.. - zapadła głucha cisza.
- Nath? - zagadnęłam.
- Hmn..?
- Co to jest Dumpty? - spojrzałam na niego. Patrzył na mnie lekko zdezorientowany..
- Po co chcesz to wiedzieć? - zamyślił się. - "Humpty Dumpty sat on a wall. Humpty Dumpty had a great fall. All the king’s horses and all the king’s men couldn’t put Humpty together again." Taka wyliczanka.
- Nawet, pasuje.. - podniósł pytająco brew w moim kierunku. - Nie, nic. Co tu robisz?
- Przyszedłem ci podziękować i... Na pewno wszystko w porządku?
- Tak, jasne. Jak wypadł ślub i... Clarissa? - zmieniłam niewygodny temat.
- Clary - poprawił mnie automatycznie. Po czym stanął i obrócił się w okół własnej osi. - Jak widać jestem w jednym kawałku, bez głębszych obrażeń - uśmiechnął się. - Dzięki.
- To dobrze...
- A właśnie - przerwał mi, uderzając się otwartą dłonią w czoło. - Odkupiłem kwiaty do knajpki, tylko.. - sięgnął do wewnętrznej strony kurtki. - Tylko znowu mi się połamały! - załamał ręce.
- Jak to znowu? Nath! - zaczęła śmiać się pod nosem. Co za człowiek, no.
- Pani wybaczy - wręczył mi ocalałą łodygę, podczas gdy reszta jej współbraci wylądowała w koszu.
- To, opowiadaj - wyprostowałam się, niczym uczeń odliczający sekundy do dzwonka.
- Nie, ma o czym - uśmiechnął się. Poczułam się zgaszona.. No, ale trudno. Nie musi mi się spowiadać ze swojego życia, prawda? Chwilę jeszcze pomilczeliśmy. W końcu stwierdziłam, że czas wracać. Podniosłam się z miejsca. Nath obruszył się jakby wybudzony z głębokiego snu.
- Gdzie idziesz? - złapał mnie za przedramię.
- Do domu - odparłam najprościej w świecie. Hmn... Dom. Chyba się powoli zakorzeniam.
- A..no.. tak... jasne.. cześć.. - plątał mu się język. Pomachałam mu na odchodne i ruszyłam w obranym sobie kierunku, gdy usłyszałam wołanie za plecami.
- Kayla?
- Tak - odwróciłam się do zdezorientowanego szatyna.
- Chciałabyś spotkać resztę chłopaków? - zmarszczyłam czoło. Jaką resztę? Ach, tak. Zespół...
Zawahałam się. Nowi ludzie... A co jeśli..? Chłopak podszedł do mnie, chwycił za ramiona i zniżył twarz.
- Oni naprawdę nie są tacy źli.. - szturchnął mnie nosem.
- Ale... - zaczęłam. Odsunął się tłumiąc.. Hmn.. irytację? śmiech?
- Kayla, to nie są oświadczyny. To jak? - Gdybym posiadała cokolwiek w ustach za pewne znajdowałoby się to już na chodniku. Że co, proszę? - Proszę... - uśmiechnął się szeroko.
- Ale... 
- Ale...
- Nath..
- Nath..
- Nathan, nie przedrzeźniaj mnie!
- Nathan, nie przedrzeźniaj mnie! - kontynuował stanowczo za wysokim tonem. Ja tak nie mówię!
- Nienawidzę cię - wykrzyknęłam i odwróciłam się na pięcie.
- Nieprawda - złapał mnie od tyłu i przyciągnął do ciała.
- Właśnie, że tak! Puszczaj - sceny na ulicy... Moja specjalność ostatnio.
- Przyznaj...
- Co?
- Że zmieniłem twoje życie i nie wyobrażasz sobie dalszego istnienia beze mnie - śmiał się. 
- Pffff.. Proszę? - okręcił mną dookoła - Okej, okej! Nie jesteś aż tak irytujący na jakiego wyglądasz.
- Hmn.. Może być - puścił mnie. Obciągnęłam ubrania. Spojrzałam na jego szczerzące się usta.
- Zadowolony? - uniosłam brewkę. A co, tylko jemu wolno?
- To jak będzie? - spoważniał. - Z chłopakami?
- Zgadamy się jeszcze.. - wykręciłam się z sytuacji.
- Świetnie. Wpadnę wieczorem - włożył dłonie w kieszenie jeansów i poszedł w swoją stronę.
- Nie zapomnij badylka - rzucił na odchodnym. A to co to miało być? Scena z jakiejś słabej komedii? Moje spojrzenie powędrowało na ławkę, na której został biało-różowy tulipanek. Och, trzeba będzie wpaść do kawiarenki po drodze. 

- Co ty tu robisz? Czyżby twoje życie towarzyskie było tak nudne, że nawet wieczorami powracasz do pracy? - przywitała mnie optymistycznie Taylor, gdy minęłam próg knajpki. Puściłam jej zaczepkę mimo uszu.
- Widzę, ze wraca ci dobry humor? - odwróciła się, kątem oka spostrzegłam, że się uśmiecha. Teraz to już w ogóle jej nie rozumiem.
- Skąd to się wzięło? - wskazałam na dzbanek z identycznymi jak mój (znaczy, kawiarenkowy) tulipankami.
- Zostawił to ten boy - rzuciła wycierając szklanki. Zmarszczyłam czoło: kto? - Och, no ten z grzywką. Minęliście się w drzwiach - dokończyła lekko zirytowana.
- Nath? Ale.. - spojrzałam na kwiatek w dłoniach. Och... Czyli, że on jest... mój? 
- To do jutra - skierowałam się w stronę wyjścia. Nagle coś ostrego wbiło mi się w tenisówek - kawałek szkła. - Nieźle zamiatasz - posłałam Tay urażone spojrzenie.
- Tak, tak.. - zbyła mnie.
- Słuchaj, zapłacę za ten kufelek..
- Nie trzeba, sprawa uregulowana - oparła się o blat. Wyraz twarzy miała zmęczony, jakby tłumaczyła coś ułomnemu dziecku, po raz setny.
- Pozwoliłaś jej zapłacić? - zmarszczyła czoło jakby nie wiedząc o co mi chodzi. Nagle jej twarz rozświetliła się, jakby zrodził się tam nowy pomysł. Szybko jednak powróciła do normy.
- Pieniądz jest pieniądzem - sprostowała z tajemniczym uśmiechem na ustach. Wróciłam do domu.

Pheni nie było. Miała jakieś spotkanie klubu szwaczek czy coś w tym rodzaju. Otworzyłam lodówkę. Nie znalazłam w niej niczego.. godnego uwagi. Weszłam do pokoju i położyłam tulipanka na białej poduszce. Skuliłam się na siedząco w nogach łóżka, wpatrując się w widok za oknem. Uśmiechnęłam się. To wszystko.. To całe życie.. Tak się różniło, było takie inne..

*salon wanted'owców*

- I dlatego właśnie musicie ogarnąć trochę mieszkanie - Młody skończył swoją niezwykle długą, usypiającą przemowę.
- Przecież Clary wie jak u nas wygląda - wybudzony ze snu Max palnął największą głupotę. Jay weź go walnij jeszcze raz. Czułem, że zaraz będzie powtórka monologu Sykes'a. Wkroczyłem do akcji:
- Nic się nie bój, tylko po nią idź - zmierzył mnie nieufnym spojrzeniem. No, ludzie! Potrafię być odpowiedzialny!
- Niech.. wam będzie - odpowiedział z wahaniem i ruszył ku drzwiom. - Ale jak coś schrzanicie to nie ręczę za siebie! - rzucił na odchodnym za nim zamknęły się za nim drzwi.
- Czy on nas w ogóle nie zna? - zagadnął Loczek.
- Biedak jeszcze nam ufa - skwitował Max i wyłożył nogi na stół. O nie! Tak nie będzie. Wyszedłem z pomieszczenia, po chwili wracając z wszystkim co trzeba (a raczej co wiedziałem z filmów, że trzeba): mop, miotła, wiadro z wodą... Nawet niezły początek.
- Parker, co ty wyprawiasz? - zaskoczony Seev dzielił zdanie na pojedyncze wyrazy. Rzuciłem w niego miotłą.
- Nie gadaj, tylko zamiataj - pouczyłem.
Mulat złapał przedmiot i obrócił nim kilka razy w powietrzu.
- Trochę jak miecz świetlny - skwitował. Nagle czubek mojego mopa znalazł się przy jego szyi.
- Strzeż się potęgi Konsula! - omiotłem go groźny spojrzeniem. To było z tego filmu? Mniejsza.
- Gdybyś tak intensywnie ćwiczył władanie mieczem jak dowcipem, dorównałbyś już mistrzowi Yodzie - rzucił Siva odpychając moje "ostrze" i wskakując na stół.
Anakinie! Byłeś dla mnie bratem! Kochałem cię! - opadłem na kolana.
- Jeśli nie jesteś ze mną, jesteś przeciwko mnie - zeskoczył ze stołu.
- Zaczęła się wojna...


Ponownie przepraszam.
Długo mnie tu nie było... Nie wiem czy znajdę coś na swoje usprawiedliwienie, a jeżeli tak to z pewnością nie macie ochoty tego słuchać. Przepraszam Was i dziękuję, jeżeli tu jeszcze jesteście :)
Rozdział jest dla wszystkich, którzy czekali. W szczególności dla @Juliet_54. Obiecała Ci ten rozdział już dawno temu, przepraszam za opóźnienie. <3
P.S. Jeżeli jesteście, odezwijcie się czasem :)
Do następnego...


9 komentarzy:

  1. Ja chetnie poslucham :D
    I bede Ci przypominac o pisaniu ^^
    Haha koncowka najlepsza xD
    Kto by pomyslal, ze Parker i mop xp
    A wgl to przeciez jest zjedzony ^^
    Ale rozmowa Kayli i Natha tez swietna :) i tak hm.. Slodka :))
    A jak sie mala wkurzyla ;p wroci jeszcze?
    Czekam na nastepny :) ;*

    PS. Twoj blog jest pierwszym od ktorego zaczynam nadrabianie ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. popieram koleżankę wyżej i również chętnie posłucham. :P
    Boże kocham.
    Cieszę się że wróciłaś. Czekałam z utęsknieniem.
    Rozdział przecudowny . Ciekawe czy chłopaki się postarają.
    Um Nathan coraz bardzej odważny się robi.
    No to co życzę weny i czekam na nexta. :)
    @Juliet_54

    OdpowiedzUsuń
  3. Lololol nie wiem co napisać #Typowe
    Może dlatego, że mnie zamurowało, choć na początku nie wiedziałam o co chodzi #lol
    Ale nie wiem co powiedzieć bo rozdział cudowny xd Ja na prawdę nie wierzę, czemu nie chciałaś tego publikować... :) Ale cieszę się, że jednak tak xd
    A to wiesz ^^
    Do kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejne opowiadanie niedawno odkryte. :) Wspaniale piszesz i czekam na next :)
    Oraz nominowałam cię do LB ;) http://lie-to-me-thewanted.blogspot.com/2014/02/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  5. fajny blog więęęęęęc nominowałam cię do LB :P
    http://sykessylwia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejna perfekcja! Czekam na następny z niecierpliwością! ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Nominuję cię do Liebster Awards.Informacje na
    http://i-try-to-hide.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  8. nominowałam cię :)
    szczegóły znajdziesz tu http://sylwiasykes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Biedna Emily :c W sumie to Kayla mogła jej powiedzieć. ;/ No, ale trudno, czasem tak bywa... To słodkie, że Nathan przyniósł kwiaty.:3 Co prawda pogniecione...Ale liczy się gest! :D No i on się do niej przystawia... To głupio ujęte, tak wiem, ale przynajmniej prawdziwe! :D I mi się to podoba! :D Bitch please.... Nathan, myślisz, że chłopaki posprzątają? #naiwny xd Ale zaprosił Kaylę, ahhhhh! ^^ I że też musiałaś skończyć, ughhhhh... Btw... Przeraża mnie Tay. Oo. Rozdział fantastyczny. :* Ja chętnie posłucham. :) I nie przepraszaj, tylko pisz, proszę. :3 Do następnego.♥

    Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Award! Gratuluję! :* Więcej info ----> http://thewantedstoryyy.blogspot.com/2014/03/rozdzia102.html

    OdpowiedzUsuń